Ks. Kazimierz Chrzanowski do parafii przybył 10 grudnia 1975 r., jako wikariusz adjutor. Jego zadaniem było wybudowanie nowej świątyni, co uczynił wraz z parafianami w dość krótkim czasie. Urodził się 30 listopada 1939 r. w Rostkach, parafia Stawiski, syn Stanisława i Józefy. Święcenia kapłańskie przyjął 19 maja 1963 r. z rąk ks. bpa Czesława Falkowskiego. Posługę duszpasterską jako wikariusz pełnił w: Wigrach (1963-1966), Miastkowie (1966-1971), Kleczkowie (1971-1973), Śniadowie (1973-1975), Myszyńcu (1975), Wąsąszu (1975) oraz od 1975 r. w Rutce-Tartak jako wikariusz adjutor. Od 1982 r. był wikariuszem adjutorem w Bargłowie Kościelnym. Od roku 1983 był proboszczem w parafii Wyszonki Kościelne, a także duszpasterzem rolników w dekanacie Wysokie Mazowieckie. W 1986 r. został włączony do grona kanoników honorowych Kapituły Kolegiackiej w Sejnach. W latach 1991-1993 był dziekanem dekanatu Wysokie-Mazowieckie. W roku 2005 przeszedł na emeryturę, zamieszkał w Piszu (diecezja ełcka). Zmarł 13 marca 2008 r., pochowany jest na cmentarzu komunalnym w Piszu.
Parafię Rutka-Tartak opuścił 19 czerwca 1982 r., przechodząc do parafii w Bargłowie Kościelnym jako wikariusz adjutor. Po opuszczeniu parafii w Rutce-Tartak skierował list do byłych parafian. Czytamy w nim : „(…) z dniem 19 czerwca dekretem biskupa ordynariusza z dnia 8 .06. 1982 r. zostaję przeniesiony z Rutki-Tartak do Bargłowa, 12 km od Augustowa. Nie ogłaszałem tego wcześniej, bo dopiero wczoraj otrzymałem pisemne powiadomienie. Chciałbym, aby to pożegnanie było pełne serdeczności i zrozumienia. Niektórzy robią z tego sensację, nie znając motywów księdza Biskupa i dopatrują się różnych niedorzeczności, a to niepoważne i poniża tych, co takie wieści sieją. Otóż to właśnie przeniesienie na tę parafię jest wyróżnieniem i nagrodą dla mnie ze strony biskupa za moją pracę położoną szczególnie przy budowie kościoła. Bo, co tu dużo mówić, około 7 lat młodości pozostawiłem tu wśród Was, bo przybyłem mając 35 lat, a odchodząc mam 42 lata. W tym czasie razem z Wami pracowałem i przeżywałem wszystkie troski i radości.
Przeżyliśmy te przepiękne chwile zatwierdzenia planów budowy, rozpoczęcia budowy, a szczególnie poświęcenie kamienia węgielnego i konsekracji. Są to niezapomniane chwile i do końca życia będą wspominane. Przeżyliśmy też mocno przejście ze starego kościoła do nowego. Ta budowa i te wspólne troski na pewno zespoliły nas wszystkich w jedno i każdy z nas czuje się dumny, że razem dokonaliśmy w tak krótkim czasie tak pięknego dzieła. Goście, którzy zwiedzali i zwiedzają kościół, nieraz pytali i stwierdzali, że ta parafia musi być bardzo duża i bogata, że w tak krótkim czasie potrafiła wybudować i nie tylko wybudować, ale wyposażyć i uporządkować, tak wewnątrz, jak i na zewnątrz, kościół i plac przykościelny. Nie wierzyli, kiedy im mówiło się prawdę o wielkości i bogactwie naszej parafii.
Dlatego dzisiaj dziękuję serdecznie wszystkim za współpracę, ofiary i za to, żeście mnie przyjęli jako jednego z was, tak po prostu i szczerze i zaufali mi we wszystkim. Wiecie dobrze, że tę budowę trzy razy zaczynano i nigdy nic z tego nie wyszło. Ja byłem czwarty i tu właśnie ukazało się to pragnienie tej świątyni, kiedy każdy sam dobrowolnie określił swój udział w tym przedsięwzięciu.
W budowie pomagały nam i inne parafie z naszej diecezji, które składały ofiary z racji przeprowadzonych u nich rekolekcji przeze mnie. I można śmiało powiedzieć, że więcej jak połowa gotówki włożonej w tę świątynię, to moje gardło i płuca zarobiły, bo były parafie, gdzie w ciągu 4 dni trzeba było wygłosić do 30 nauk rekolekcyjnych, a ludzie czując łączność przez moją osobę rekolekcjonisty z naszym kościołem nie żałowali grosza. Prowadziłem też i rekolekcje dwukrotnie w przyszłej parafii w Bargłowie i oni też mają znaczny udział w budowie naszej świątyni. Ludzie rozumieli, że świątynia to nie dla księdza, ani nawet dla parafii, ale dla całego Kościoła, bo nas może nie być, a w kościele zbudowanym następne pokolenia będą się modlić i tu ta wspólna troska, by jak najwięcej nowych świątyń zostało zbudowanych.
My też kapłani posłani zostaliśmy dla całego Kościoła i Ksiądz Biskup jako rządca diecezji dysponuje nami i według potrzeb posyła każdego z nas. Dlatego też i moją skromną osobę z Lipska, parafii liczącej około 4 tys. wiernych, kiedy zaistniała potrzeba budowy kościoła, przysłał właśnie do Rutki-Tartak, a teraz po wykonaniu zleconego zadania przesyła na inną placówkę dość dużą, liczącą około 6 tys. wiernych, gdzie mam dalej pracować. Na pewno nie tylko wam, ale i mnie nie jest łatwo to przyjąć, bo człowiek zżył się z każdym. (…) Tyle wspólnych nabożeństw odprawianych i modlitw zanoszonych do Boga, to nas zespoliło i zjednoczyło. A teraz człowiek musi zaczynać od nowa i nie wiadomo, jak zostanie przyjęty i jakie będą skutki działania. Dlatego proszę was o modlitwę za mnie, a ja nie zapomnę o Was”. Kończąc list prosił, by następcę godnie przyjąć i współpracować z nim w dalszym dziele upiększania kościoła parafialnego. Pamięć o budowniczym kościoła parafialnego pozostaje do dnia dzisiejszego wśród wiernych, zarówno starszego, jak i młodszego pokolenia.
(na podstawie książki: Ks. K. Bielawny, Dzieje parafii w Rutce-Tartak, Elbląg 2024)